music : free jazz, avantgarde
Recenzja Piotra Lewandowskiego znaleziona na popupmusic.pl :
Ostatnią płytą nagraną przez Zu jako trio (Luca Mai - saksofon altowy i barytonowy, Massimo Pupillo - bas, Jacopo Battaglia - perkusja) jest koncertówka z 2003 r. Od tego czasu Zu wydali cztery albumy firmowane również nazwiskami goszczących na nich muzyków (kolejno Spaceways Inc./Ken Vandermark, Mats Gustafsson, Fred Lonberg-Holm i Nobukazu Takemura) oraz album nagrany z gitarzystą Eraldo Bernocchim pod egidą Black Engine. Równocześnie, Zu zagrali w trio ogromną liczbę koncertów. W efekcie, studyjne i sceniczne oblicza zespołu zmierzały w trochę inne obszary soniczne, których wspólnym mianownikiem były improwizacja i nieokiełznana energia.
"Carboniferous" wywraca ten porządek do góry nogami. Nagrany zasadniczo przez Zu w trio, przy okazjonalnym udziale Buzza Osborne'a z TheMelvins, Mike'a Pattona i dwóch włoskich muzyków, prezentuje najbardziej zwartą, brutalną i dopracowaną muzykę w karierze grupy. Płyta jest precyzyjnie skomponowana, zagrana z rozmachem i pewnością siebie, a jej świetne, potężne brzmienie oddaje koncertowy żywioł Zu. Pozornie skromne instrumentarium staje się narzędziem spektakularnego noise'u, dialektycznie wiążącego Lightning Bolt z Pain Killer i Ruins. Z tymi pierwszymi Zu wspólną mają koncentrację na rytmie, który często jest punktem wyjścia kompozycji. Z drugimi zaś - wykorzystanie saksofonu, który u Włochów jest jednak ekstremalnie przesterowany i nierzadko włącza się w sekcję rytmiczną. Choć Zu odchodzą zarówno od free-jazzowych wątków, które dominowały na płytach z Vandermarkiem, Gustafssonem i Lonbergiem-Holm, jak też od dronów generowanych z Takemurą, nie zapominają tamtych lekcji. Efekt jest piorunujący.
"Carboniferous" przynosi muzykę niby zdehumanizowaną, ale jednak żywą; bezpardonową, lecz inteligentną; niezmiennie ekstremalną, ale czasem nastrojową. Udział Osborne'a i Pattona jedynie ozdabia ten przekonywujący i spektakularny album. To pierwszy album Zu dla Ipecac, dzięki czemu na pewno dotrą do odbiorców właściwych dla ich brzmienia i stylu znacznie łatwiej, niż przez ostatnie kilka lat, gdy nagrywali dla Atavistic. Patton również powinien się z tego cieszyć - "Carboniferous" to najlepszy od dawna album w jego wytwórni.
download
bardzo dobry album, oprócz tego zagrali niesamowicie miażdżący koncert na Offie rok temu bodajże, byłam pod ogromnym wrażeniem.
OdpowiedzUsuńpoza tym świetny blog, od prawie godziny 'zaśmiecam' sobie dysk. ;)
pozdrawiam!