music : blues, psychodelic rock, stoner
Artur Szarecki ze strony ArtRock.pl :
Czasem nie trzeba włączać płyty, żeby wiedzieć jaką muzykę na niej usłyszymy. Rzut oka na nazwę, tytuł, okładkę… i wszystko jasne.
Samsara Blues Experiment to zespół założony w 2007 roku w Berlinie, z inicjatywy gitarzysty i wokalisty Christiana Petersa. Ich debiutancki album, adekwatnie zatytułowany „Long Distance Trip”, zawiera – zgodnie z oczekiwaniami – potężną dawkę heavy-rockowej psychodelii na najwyższym poziomie. Całość rozpoczyna się od instrumentalnego jamu, w którym na tle miarowo narastającego podkładu sekcji rytmicznej rozwijają się dwie równoległe wstęgi sfuzzowanych gitar, okazjonalnie wspomagane kosmicznymi pogłosami klawiszy; po około sześciu minutach muzyka zwalnia, wchodzi wokal, lecz za chwilę całość znów wystrzeliwuje w pozaziemskie rejony za sprawą hipnotycznych riffów i przebijających się gdzieś z oddali dźwięków sitaru. A to dopiero początek podróży…
W przeciągu tej ponad godzinnej peregrynacji zespół co prawda nie odkrywa żadnych nowych wszechświatów muzycznych, ale bardzo zręcznie nawiguje po wszelkich możliwych odmianach psychodelicznego grania: od „kwaśnego” bluesa, przez klasyczny space-rock, po nowoczesny stoner. Materiał na „Long Distance Trip” zdradza szczególnie silne wpływy amerykańskiej szkoły rockowego jammowania spod znaku Jimiego Hendrixa czy The Grateful Dead, ale słyszalne są też nawiązania do rodzimej tradycji Niemców, czyli krautrocka a’la Amon Duul lub Embryo. Narkotyczna moc muzyki Samsara Blues Experiment bierze się jednak przede wszystkim z fantastycznego zgrania muzyków, którzy improwizują niczym starzy wyjadacze i potrafią nieźle dawkować napięcie. I nawet jeśli niektóre fragmenty mogą wydawać się nieco monotonne, to całość jest na tyle potężna i hipnotyczna, że nie sposób nie dać się wciągnąć w ich kosmiczne wojaże.
W muzyce Samsara Blues Experiment jest wszystko to, co każdy miłośnik psychodelii lubi najbardziej: majestatyczne riffy, narkotyczne solówki, kosmiczne klawisze, uśmierzające akustyczne pasaże. Całość utrzymana jest w miłym dla ucha stylu retro, wyśmienicie zrealizowana i zagrana. Jak dla mnie, „Long Distance Trip” to pewny kandydat do miana debiutu roku i pozycja obowiązkowa dla fanów tego typu grania.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz