środa, 31 sierpnia 2011

Hateful Abandon - Move - 2011

music : post-punk, cold wave, industrial

Bardzo dziwny, rewelacyjny jak dla mnie album. Zaczyna się transująco, psychodelicznie i spokojnie ale im dalej w las...Wokale przypominają najmroczniejsze wersje Bauhasu czy Joy Division. Muza niby również niewiele odpływa od tego klimatu, są tu jednak dużo mocniejsze gitary i więcej darcia mordy. Całość ma klimat mocno katastroficzny i brzmi jak nagrane w katakumbach lub jakimś innym średniowiecznym kościele. Mega polecam otwartym ludkom a Frota chyba zwariuje jak to usłyszy:)

poniedziałek, 29 sierpnia 2011

Causa Sui - Pewt'r Sessions 2 - 2011

music : psychodelic rock

Ekipa z Dani i ich trzy numerowy album. Kawałki długie, pojechane i rasowo psychodeliczne. Bardzo fajna kompozycja i aranż, lekko momentami jazzująca perkusja i fajne brzmieniowo rozwiązania. Jak zwykle przy tego typu produkcjach napiszę : rewolucji nie ma ale dobry przemyślany materiał :)

Mogwai - Earth Division - 2011 ep

music : post rock

Mogwaia przedstawiać nie będę bo nie ma po co. Szybko po płycie chłopaki epkę puścili. 4 numery z czego tylko jeden dość psychodeliczny i powiedzmy w klimacie ostatnich dokonań. Reszta to jakby muzyka filmowa czyli spokojnie z pianinem, smyczkami, a w jednym numerze nawet pojawia się wokal, od czego odwykłem. Fajne epka!

wtorek, 23 sierpnia 2011

Bridges to Dreams - Fall - 2010

music : post rock, psychodelic

Świetna płyta trio. Dwie gitary plus perkusja. 4 długie, spójne numery. Gitary obładowane niekończącą się ilością efektów i duże wyczucie rytmiczne. Fajne melodie i rewelacyjne brzmienie. Atmosfera rozkręca się z każdą minuta trwania płyty. Nie jest to może odkrywcza muza ale klimatu starczyło by na kilka innych albumów. Jedyny minus to momentami zbyt pompatyczne fragmenty zahaczające o rockową klasykę. Generalna ocena jednak musi być pozytywna. Link to spakowane wavy więc trochę waży ale to detal.

El Paramo - El Paramo - 2008

music : psychodelic stoner

Ekipa z Madrytu. Bardzo ciekawe, płynące długie numery. Cała płyta instrumentalna bazująca na stonerowych riffach z dużym jednak urozmaiceniem. Fajnie mijające się gitary i sekcja rytmiczna z bardzo dużym, jazzującym wręcz wyczuciem. Nie ma tu może wielkiego uderzenia ale płyta dosyć mocna

środa, 17 sierpnia 2011

Popol Vuh - In Den Gärten Pharaos - 1971

music : krautrock, ambent, psychodelic

Płyta z mojego archiwum X. Gorąco polecam najpierw zajarać czy coś. Dwu nagraniowy album który zabiera na wycieczkę w miejsca w które nie zawsze chcemy iść :) Info z wikipedi :

Popol Vuh - niemiecki krautrockowy zespół muzyczny, założony w 1969 przez Floriana Fricke, rozwiązany w 2002 po jego śmierci. Czołowi przedstawiciele rocka eksperymentalnego. Współpracownikami Floriana Fricke byli Daniel Fichelscher i Bob Eliscu. Grupa znana jest z soundtracków do filmów Wernera Herzoga (Aguirre, gniew boży, Zagadka Kaspara Hausera, Nosferatu, Fitzcarraldo). Nazwę zespołu zaczerpnięto od tytułu świętej księgi Indian Quiché, plemienia pokrewnego Majom.
W odróżnieniu od innych zespołów krautrockowych muzyka Popol Vuh była bardziej mistyczna, sakralna i medytacyjna. Fricke i jego muzycy inspirowali się przede wszystkim muzyką Tybetu, Afryki, a także kulturą prekolumbijską. Na początku większość utworów Popol Vuh była oparta na dźwięku, tworzonym przy użyciu syntezatorów Mooga. Pracując nad płytą "Hosianna Mantra" Fricke, stwierdził, że dźwięki generowane przy pomocy syntezatora działają niekorzystnie na duchową stronę człowieka i zrezygnował z urządzenia a następnie sprzedał je Klausowi Schulze. Kolejne albumy zdominowane są przez instrumenty akustyczne, partie chóralne, jednak czasami pojawiają się elektroniczne dźwięki np. na płycie "Messa di Orfeo", gdzie towarzyszy im szmer owadów.
Grupa zawiesiła działalność wkrótce po śmierci lidera (zmarł 29 grudnia 2001).

download

Sun Araw – Ancient Romans - 2011

music : psychodelic ambient, chilout

Płyta mocno płynąca. Nagrania bazują głównie na elektronicznym, zapętlonym podkładzie wokół którego szaleje sobie zphasingowana, zflangerowana gitara. Specyficzne dla brzmienia płyty są też klawisze w klimacie lat 70 które sprawiają że album jest ciekawy, bo przeciwstawiają się tu brzmienia różnych muzycznych epok

wtorek, 16 sierpnia 2011

Falarek - Falarek - 1996

music : rock, noise, industrial

Nie będę się rozpisywał - dla mnie klasyk. Wklejam małe info z wikipedi:

Początki grupy sięgają 1991 kiedy to trzech muzyków: perkusista Piotr "Fala" Falkowski (grający wówczas w Houk, wcześniej w Kulcie), basista Arkadiusz Antonowicz oraz gitarzysta Jarek "Smok" Smak (wówczas Post Regiment) nagrali taśmę demo w studiu Złota Skała Roberta Brylewskiego. Podczas sesji Brylewski został poproszony o zaśpiewanie w kilku utworach. Później do kwartetu dołączył grający na instrumentach klawiszowych Piotr "Samohut" Subotkiewicz (występujący wcześniej w grupach: Izrael, Kultura i Deuter). Już jako kwintet zespół, który przyjął nazwę Falarek Band (zestawienie pseudonimów założycieli: Fala i Arek) zaczął odbywać próby i od 1993 grać pojedyncze koncerty w klubach. W latach 1993–1995 muzycy nagrywali materiał na debiutancki album, który ukazał się dopiero w 1996 pt. Falarek (poprzedzał go minialbum + + + – zawierający 6 utworów, które później trafiły na album w nieco zmienionych wersjach)[1]. Po wydaniu albumu aktywność grupy zaczęła stopniowo zanikać. W 1999 roku ich utwór znalazł się na drugiej składance Jedna rasa – ludzka rasa, firmowanej przez Stowarzyszenie Nigdy Więcej[2].

Black Taj - Beyonder - 2008

music : rock

Poboczny projekt dwóch panów z Polvo. Wyraźnie słychać ich styl aczkolwiek nagrania mniej hałaśliwe i bardziej poukładane. Jest to w zasadzie płyta dla miłośników dobrych, klasycznych rockowych klimatów

środa, 10 sierpnia 2011

Barn Owl - Dyskografia

barn owl
bridge to the clouds
 From Our Mouths a Perpetual Light
the conjurer
ancestral star
shadowland
lost in the glare

music : ambient, psychodelic, shoegaze
 
Jako zadość uczynienie za fakt że nie byłem na koncercie na offie, a zespół jest genialny i w ramach przeprosin dla J wrzucam całą dyskografie tego jakże zdolnego duetu.



Polvo - In Prism - 2009

music : noise rock, indie, math

Dziś idę na łatwiznę. Recenzja Piotra Lewandowskiego ze strony popupmusic.pl :

„In Prism” to najbardziej dojrzały, kompozycyjnie i brzmieniowo zwarty album Polvo, w którym równocześnie jest wiele luzu i przestrzeni. Obfitujące w rytmiczne i stylistyczne wolty utwory są dość długie, ale zarazem cholernie spójne i wciągające, zaś jammy i instrumentalne pasaże zawsze prowadzą do właściwego celu. Co więcej, Polvo nigdy nie byli aż tak melodyjni, wokalista Ash Bowie śpiewa z nieznaną wcześniej pewnością, a mocne, dynamiczne momenty pozostają w złotej proporcji z chwilami niemal lirycznymi.
„In Prism” to płyta, którą mógł nagrać tylko zespół o korzeniach w latach 90-tych, ale brzmiąca bardzo współcześnie – selektywnie, głęboko i z rozmachem. Połączenie dojrzałości kompozycyjnej i wykonawczej z mocnym, przestrzennym brzmieniem, z nawiązką rekompensuje utraconą młodzieńczą desperację i surowe brzmienie Polvo sprzed lat piętnastu. „In Prism” nie deprecjonuje bynajmniej ich ówczesnych dokonań, ale wnosi nową jakość i wierzę, że otwiera nowy rozdział w historii grupy. Wspaniały powrót.

download

Jon Spencer Blues Explosion - Damage - 2004

music : alternative rock, blues, rock'n'roll

Recenzja z portalu screenagers.pl autorstwa Marcelego Frączka :

Blues muzyką dla wapniaków? Nic bardziej mylnego. Posłuchajcie nowej płyty Jona Spencera i jego Blues Explosion. Ta muzyka ma jaja. Ta muzyka eksploduje jak bomba z natychmiastowym zapłonem. Odkręćcie potencjometry na full. To będzie prawdziwa jazda bez trzymanki.
Kiedy zespół Jon Spencer Blues Explosion wydał pierwszą płytę zatytułowaną "Orange", krytycy - całkiem słusznie - piali na cześć jego lidera prawdziwe peany. Dawno nie było artysty, któryby z taką ekspresją grał piosenki oparte na sprawdzonych bluesowych patentach. Charyzmatycznego gitarzystę i wokalistę obdarzonego głosem sytuującym go gdzieś pomiędzy Mickiem Jaggerem a Lesem Claypoolem nazywano nawet nowym Hendrixem. Nieco na wyrost, bo Spencer nigdy nie był i nie będzie wirtuozem gitary. Nie można mu jednak odmówić osobowości scenicznej i tej iskry szaleństwa, która wyróżniała jego muzykę od innych produkcji lat 90. Niestety, po świetnym debiucie ("Brenda", gdzie jesteś?) przyszły lata cienkie i jałowe. Żadna z późniejszych płyt nie była już tak świeża i inspirująca. Aż do najnowszej. Zespół pod skróconą nazwą nagrał płytę przełomową. "Damage" to esencja stylu JSBE i energia, jakiej dawno nie słyszeliśmy.
"Panie i panowie, to nie jest diabelska muzyka, a my nie jesteśmy na usługach diabła" - zapewnia Jon Spencer w "Help These Blues". Czyżby? Już pierwszy numer zwiastuje prawdziwie diabelskie trzęsienie ziemi. Ciężki riff, przesterowany bas i perkusja, która wpada w szaleńczy technotrans - to robi wrażenie. Ten ekscentryczny początek nie przeszkadza jednak zagrać zespołowi niby podrasowani Stonesi już w drugim utworze. Podobny luz ma również "Crunchy", chyba najbardziej radiowa kompozycja na płycie. Z kolei "Hot Gossip", ciężki i rytmiczny, przypomina najlepsze numery Rage Against The Machine. Spencerowi towarzyszy w nim Chuck D z Public Enemy. Wątek odjazdowy kontynuuje "Mars, Arizona" - brutalnie przesterowane gitary i głębokie tąpnięcia basu dosłownie wgniatają w ziemię. To, co tu wyprawiają ci faceci zakrawa na bluźnierstwo: połączenie dewastujących garażowych riffów i krzykliwego wokalu z klasyczną bluesową solówką i kosmicznymi efektami syntezatorów poraża i obezwładnia. W "Fed Up And Low Down" jest jeszcze ciekawiej. Sample i skrecze w wykonaniu DJ Shadowa (nie wierzycie?) i punkowa jazda w refrenach - a wszystko kończy się totalną dźwiękową demolką! Żeby nie było, że Blues Explosion w ogóle nie gra bluesa. Ależ tak, drodzy państwo. Co powiecie na "You Been My Baby" w stylu najlepszych ballad ZZ Top? Albo na "Rattilling", stylizowany na klimaty Los Lobos, w którym mamy przegląd chyba wszystkich możliwych studyjnych sztuczek związanych z przetwarzaniem głosu. Z ciekawostek warto zauważyć instrumentalny "Rivals" z ciekawymi partiami trąbki i saksofonu oraz mocno psychodeliczny "Spoiled" . Wymieniłem prawie wszystkie piosenki, bo też płyta jest bardzo równa, nie ma na niej żadnych knotów. Tworzy spójną, dobrze przemyślaną całość, której nie sposób "ulepszyć" na własną rękę.
Co można napisać w podsumowaniu takiej dziarskiej, rockandrollowej płyty, nie używając przy tym słów powszechnie uważanych za niecenzuralne? Że jest zaje...fajna? Że udowadnia, że rock nie tylko nie umarł, ale trzyma się świetnie (pewnie dzięki dużym ilościom piwa, chipsów i różnych ziół... ziółek)? Że niewiele pojawiło się ostatnio płyt, które tak jak "Damage" dają kopa na cały dzień? Sami wybierzcie odpowiedź.

Meshuggah - obZen - 2008

music : progressive metal

Okładka nie w całości, wiem ale czas goni. Album bardziej prosty niż dotychczasowe dokonania Szwedów, ale nadal ma siłę znaną z poprzednich krążków. Zajebiste brzmienia, przede wszystkim basu, pełen kop energetyczny i to co mi się najbardziej podoba równy jak metronom, szybki jak karabin i pomysłowy jak dobromir perkusista. Fani nakurwianki się nie zawiodą - pewnik :)

download

Low - C'mon - 2011

 music : slow core, indie

Nie do końca wiem jak scharakteryzować muzykę grupy Low dwoma słowami, stąd dziwny opis muzy. Na pewno jest to klimatyczne spokojne granie, pełne ładnych melodii i przepełnione emocjami na wskroś. Świetne wokale, dosyć proste konstrukcje i duża ilość ciepłych dźwięków. Polecam na smętne dzionki pod kocyk i do herbatki :)

Blindead - Affliction XXIX II MXMVI - 2010


music : atmospheric sludge metal

Lokalne składy trzeba promować, zwłaszcza te zajebiste. Jako że jestem po Offie dziś zasypię bloga kapelami które na nim grały i to grały dobrze. Zaczynam zgodnie z line upem. Nie będę się silił na opisy i posłużę się wikipedią:

Affliction XXIX II MXMVI – trzeci album studyjny polskiej grupy muzycznej Blindead. Wydawnictwo ukazało się 26 listopada 2010 roku w Polsce nakładem wytwórni muzycznej Mystic Production[3]. Do płyty zostało dołączone opowiadanie Piotra Kofty, nawiązujące do tekstów[4].
Oprawę graficzną przygotowała Katarzyna Sójka[4]. Nagrania zostały zarejestrowane w gdyńskim studiu Sounds Great Promotion we współpracy z Kubą Mańkowskim[5]. Prace nad płytą zostały udokumentowane krótkimi filmami które zostały opublikowane na oficjalnym profilu YouTube formacji. W plebiscycie "płyta roku 2010" według czytelników wortalu rockmetal.pl album zajął 3. miejsce[6].

download

środa, 3 sierpnia 2011

Riding Pânico - Lady Cobra - 2008

music : post rock, post metal

Ekipa z Portugalii nie rewolucjonizuje ale nagrała bardzo, bardzo dobry post-rockowo-metalowy album. Naturalnie brak wokalu, naturalnie delyea od zajebu, wiadomo że strój niższy, a to co napisałem gatunkowo to dokładnie tak, czyli w połowie drogi między post rockiem a post metalem. Nie za mocno, ale też bez nudnawych już fragmentów typu pitu pitu. Mnie bardzo pozytywnie zaskoczył ten album, coś dla fanów Pelicana, Tesy czy Red Sparowes.

Witch Hats - Celluloid Soul - 2008

music : post punk, noise, indie

Wiem że wielu zaskoczyć mogą wypisane przeze mnie gatunki ale trochę tak to brzmi. Melodyjne numery, bazujące na basie przeplatają się całą masą skrzeczących, noisowych gitar. Wszystko to ubarwione wokalem na zmianę pana i pani. Fajne, proste, klimatyczne granie z ciekawymi brzmieniami. Dodatkowo pochodzą z Australii na co po surowości płyty raczej bym nie wpadł.