czwartek, 22 grudnia 2011

Mclusky - Do Dallas - 2002

music: noise, punk

Zerżnięte z Nuta.pl :

Nad drugą płytą Mclusky bardzo wyraźnie zaciążyła ręka Steve Albiniego. Wbijające w podłogę bębny i bas, dla kontrastu lekko przesterowane gitary poruszające się w wysokich rejestrach... miejscami koneksje stylistyczne z Shellac, zwłaszcza drugą i trzecią ich płytą są aż nazbyt natrętne. Ale Mclusky potrafi na szczęście wybrnąć z tego obronną ręką. Ich muzyka mimo wszystko pozostała pełnym humoru i swobody emo corem, zdradzającym w dodatku ciągoty w kierunku lżejszych i przystępniejszych form rocka. Stosunkowo niewiele tu siarczystego łomotu, a jeśli już to co i rusz kontrastowanego niemal piosenkowymi motywami o czytelnej melodii. Albini nie przekonał również muzyków do noise. W zasadzie tylko raz czy dwa na płytę pojawia się ściana rozedrganych gitarowych zgrzytów, będąc dzięki temu miłym, podnoszącym ogólną temperaturę urozmaiceniem. Jak na hardcore - gatunek bądź co bądź martwy - płyta naprawdę niezła.

download

Muggabears - Night Choreography - 2007, Grooms - Rejoicer - 2009, Prom - 2011



music : psychodelic, alternetive rock, sonic youth

Zacznę od tego że Muggabears i Grooms to ten sam zespół tylko o zmienionej nazwie. Bardzo zaskakujący materiał dla mnie jako fana Sonic Youth, ponieważ Grooms to praktycznie kopia Soniców. Dlaczego więc to wrzucam ? Dlatego że to świetna kopia i gdybym nie wiedział że to inny zespół nie uwierzyłbym. Muggabears brzmi jak wcześniejsze produkcje soniców, takie jak Evol, Grooms natomiast lekko odjeżdża od tego klimatu i jest trochę bardziej indie. Cóż ocenę tego czy takie podróbki mają rację bytu zostawiam wam gdyż ja chyba jeszcze sam nie wiem.


piątek, 16 grudnia 2011

Akimbo - Jersey Shores - 2008

music : post hardcore, stoner

Mega fajna płyta na pograniczu kilku gatunków. Muza wyraźnie czerpiąca ze stonera, posiadająca jednak dużo więcej przestrzeni, wokal dużo bardziej hardcorowy, a dynamiki to i na metalową produkcję by starczyło. Największym atutem jest właśnie otwartość zespołu na różne gatunki z których wyciąga to co jest akurat w danym momencie najbardziej potrzebne. Bardzo spójna i przemyślana płyta

Del Rey - A Pyramid for the Living - 2006

music : post rock, post - metal

środa, 7 grudnia 2011

Bodychoke – Cold River Songs - 2009

music : noise, psychodelic, industrial

Reedycja płyty z 1998 r. o tym samym tytule z dodatkowymi, trzema numerami. Muzyka to kombinacja noisowych gitar, punkowej energii i  mrocznego klimatu. Momenty melodyjne mieszają się z zapętlonymi psychodelicznymi tematami. Mi płyta ta nasuwa na myśl zespoły takie jak Swans, czyli mroczne, przestrzenne, proste ale nie banalne. Dużym atutem jest wokal całkowicie w klimacie zimno falowym. 

The Laughing Windows - EP1 - 2009

music : psychodelic, avantgarde

Płyta do której opisów można by użyć ze sto i pewnie w każdym trochę prawdy by się znalazło. Bardzo długie, psychodeliczne numery, o skomplikowanej konstrukcji. Wszystko dosyć spokojnie płynie bazując na przestrzennych, krautrockowych gitarach, ubarwione elektroniką i co dwie, trzy minuty zaskakuje czymś innym. To nagle pojawia się gitara akustyczna, to nagle wokal (zaskakująco dla tego typu muzy świetny), aby nagle zabrzmieć niemal jak piosenka. Bardzo fajna pozycja w której po każdym przesłuchaniu znajdujemy coś innego. POLECAM!

wtorek, 29 listopada 2011

...And You Will Know Us By The Trail Of Dead - Source Tags & Codes - 2002

music : alternative rock

Nie chce mi się pisać moich wypocin więc standardowo wykorzystam znajdę netową. Ze strony screenagers.pl recenzja Przemysława Nowaka. Trochę go poniosło w ocenie ale faktycznie płyta bardzo dobra

Nie będę nikogo trzymał w niepewności. "Source Tags & Codes" oceniam na 10 gwiazdek w skali do 10. W trybie przyspieszonym dostała się do mojej dziesiątki ukochanych płyt. Chcecie wiedzieć dlaczego?

Przede wszystkim dlatego, że już po pierwszym przesłuchaniu wiedziałem, że mam do czynienia z albumem niemalże genialnym. Muzyka zawsze była dla mnie ważna, ale rzadko się zdarzało, żeby wywoływała u mnie taki dreszcz emocjonalny. "Source Tags & Codes" jest wręcz przepełniona emocjami. Wzruszające ballady, energetyzujące rockowe utwory, ostre hard-core'owe kompozycje. Wszystko łączy się na płycie w niesamowity sposób. Harmonia przeplata się z chaosem, piękno z gitarowym brudem, cisza i spokój z hałasem i wrzaskiem. Niesamowity efekt. Po prostu porażający. Dawno nie słyszałem płyty, która zrobiłaby na mnie tak piorunujące wrażenie. Z gitarową muzyką rewelacyjnie komponują się wstawki grane na instrumentach smyczkowych i dętych. Ciężko mi wybrać jeden utwór, który mógłbym polecić niedowiarkom. Płyta jest zbyt różnorodna... I za dużo na niej świetnych momentów...

Krytycy obawiali się, że ...Trail Of Dead w debiucie dla dużej wytwórni stracą to, co mieli najcenniejszego - bezkompromisowe podejście do muzyki. Wiadomo - inaczej się gra kiedy się jest niezależnym, a inaczej kiedy nad materiałem czuwa duża firma. Na szczęście zespół się obronił. Zachował swój styl i dzięki temu także respekt fanów alternatywnej muzyki. Poprawił do tego brzmienie i warsztat. Choć w zespole nie ma wirtuozów, każdy muzyk zna swoje możliwości i daje z siebie wszystko. To wszystko sprawia, że cała płyta brzmi świetnie i słucha się jej z przyjemnością. Wiele młodych zespołów mogłoby się uczyć od ...Trail Of Dead jak grać w dzisiejszych czasach muzykę nowoczesną, dobrą i niezależną.

Przemysław Nowak (26 marca 2003)

download

Woodsman - Collages - 2009

music : post rock, psychodelic

Mega spokojna, przestrzenna i płynąca płyta. W zasadzie bez wokalu za to z masą pogłosów, świstów i innych psychodelicznych dźwięków. Dobra do zasypiania i wstawania i w tle i na pierwszym planie. Na pewno nie narusza przestrzeni i nikomu nie zaszkodzi :)

czwartek, 17 listopada 2011

The Alps - Le Voyage - 2010

music : acoustic folk, post rock

Mega fajne klimatyczne granie. Jak dla mnie pierwszy numer jest akurat taki sobie ale reszta super. Dużo akustycznych numerów, ciągnących się leniwie po kilka ładnych minut. Płyta przywołuje u mnie łagodniejsze oblicze zespołu Grails. W sam raz na takie pochmurne z dupy przed zimie 

środa, 9 listopada 2011

Uniquetunes - 8 - 2009

music : post rock, electronica, jazz

Zaskakująco dobry album rosyjskiego składu. Cała płyta to mieszanka wybuchowa przeróżnych styli. Momenty klasycznie post rockowe przeplatają się tu za jazzem aby za chwilę zaskoczyć wręcz taneczną elektroniką. Z reguły takie eksperymenty źle się kończą ale tutaj jest dokładnie na odwrót. Całość jest oczywiście instrumentalna. Na jesienne zawiechy płyta jak znalazł :)

środa, 2 listopada 2011

Hidden Orchestra - Night Walk - 2010

music : jazz, trip - hop, electronica

Recenzja Łukasza Foldy znaleziona na popupmusic.pl :

Hidden Orchestra ukryła się przed polskimi słuchaczami na tyle skutecznie, że jedyna wzmianka o zespole przed koncertem w Hipnozie w polskich mediach pojawiła się na specjalistycznym, poświęconym muzyce okołojazzowej blogu. Warto było zapraszać kwartet do Katowic, bo wrażenia jakie wynieśli z tego wydarzenia słuchacze klubu znajdującego się w stolicy województwa śląskiego możemy zaliczyć jedynie do pozytywnych.
Paradoksalnie, ich twórczość, mimo że korzysta z doświadczeń muzyki klasycznej, elektronicznej i improwizowanej, może być akceptowana przez słuchaczy bez specjalistycznego przygotowania merytorycznego. Punktem wyjścia kompozycji szkockiego kwartetu są z budowane z nagrań terenowych elektroniczne kompozycje lidera grupy Joe Achesona, które spisane w nutach są nagrywane przez muzyków grających na instrumentach akustycznych. Niemal dyktatorską władzę nad utworami sprawuje kierownik zespołu, którego muzyczna rola poza produkcją, komponowaniem, obsługą gitary basowej i kontrabasu to funkcje pianisty (piano, glockespiel), gitarzysty, gra na fagocie oraz ludowych instrumentach smyczkowych i strunowych z Europy Wschodniej, Południowej i Rosji: zitherze i kantelach. Dopuszcza on jednak do głosu inwencję instrumentalistów, czyli składu koncertowego złożonego ze skrzypaczki i pianistki Poppy Ackroyd, perkusisty i puzonisty Tima Lane i perkusisty poza standardowym zestawem odpowiedzialnego za pad elektroniczny: Jamiego Grahama. Ponadto w nagraniu debiutu Hidden Orchestra wzięli udział: wokalistka Julia Biel (Footsteps), wiolonczelistka Su-a Lee oraz sekcja instrumentów dętych i dmuchanych: Nick Roth,Fraser Fifield, Marcus Britton i Phil Cardwell (altowe saksofony, flet, trąbka, kornet, waltornia, kaval).
Całość składa się na materiał z jeden strony awangardowy pod względem procesu kompozycji, z drugiej – przystępny ze względu na urokliwość melodii, przyjazną i user-friendly aurę muzyki klasycznej i etnicznej, która przenika na wskroś niemal wszystkie kompozycje kwartetu. Elektroniczne eksperymenty pozostają nieodkryte dla ucha wschłuchującego się w całość, nie w poszczególne elementy struktur muzycznych, dla wielbicieli rozkładania utworów na czynniki pierwsze, są one wartością dodaną. Mam tu na myśli m. in. loopowane i odtwarzane od tyłu melodie, nawarstwione brzmienia poszczególnych instrumentów oraz podwojonej akustycznej i elektronicznej perkusji w sąsiedztwie rytmów generowanych za pomocą instrumentów wirtualnych, urokliwe wokalizy w towarzystwie jazzowych akcentów w postaci linii kontrabasu, czy – w zależności od utworu – zapętlane, bądź tworzące harmoniczną przestrzeń w sposób tradycyjny partie instrumentów smyczkowych.
W efekcie otrzymujemy album będący ambitną muzyką relaksacyjną dla fanów free-jazzu i eksperymentów, równolegle: ambitną muzykę współczesną dla miłośników popu. Night Walks to rewelacyjna płyta dla otwartych głów i uszu. Joe Acheson nie pomylił się, wstawiając do utworu Wandering melorecytację"Hello fellows! We have a few records here for you. I'm sure you'll enjoy". Joe Acheson, we enjoy it very much.

niedziela, 30 października 2011

Bardo Pond - Ticket Crystals - 2006

music : psychodelic, alternative rock

Rewelacyjna płyta. Kombinacja przeróżnych klimatów, od lat 70 do współczesnej jazdy typu Sonic Youth. Długie, kombinowane, transujące numery. Spokojne melodie na gitarze akustycznej z świetnym, żeńskim wokalem mieszają się tu z wyjącymi, przesterowanymi gitarami elektrycznymi. Dosyć prosta, ale za to bardzo klimatyczna sekcja sprawia że mamy tu do czynienia ze świetnymi piosenkami. 

środa, 26 października 2011

Morkobot - Morbo - 2011

music : noise rock, alternative

Recenzja Julii Katy znaleziona na audio.com.pl:

Jeśli ktoś myślał, że muzyka jest z urzędu lekka, łatwa i przyjemna, to chyba najwyższy czas na zmianę punktu widzenia. Poza ogłupiającą papką i sympatycznymi dźwiękami różnej maści i rodzaju są jeszcze rzeczy dziwne i dziwniejsze. A do tej właśnie kategorii należy zaliczyć najnowsze dzieło formacjiMoRkObOt.
Brak wokalu ma to do siebie, że albo idealnie odda klimat nagrań, albo kompletnie rozłoży krążek i gdy będzie on już leżał i kwiczał, to jeszcze zasadzi mu kopa. Są również przypadki, takiej jak opisywany tu zespół, w których właściwie trudno wyobrazić sobie w ogóle jakikolwiek wokal. Przy takim zestawieniu dźwięków i kompozycji jakie mają miejsce na "MoRbO" jest on zresztą całkowicie zbędny.
Muzyka MoRkObOt jest tylko pozornie łatwa do przetworzenia przez rozum. Wszystkie siedem kompozycji drażni mózg niczym lekko zaostrzony ołówek i chociaż nie są one absolutnie odpychające czy frustrujące, to chwilami słuchacz ma ochotę zacząć śpiewać "kiedy powiem sobie dość".
Cała płyta jest bardzo dobrze odegrana, sekcja rytmiczna (w szczególności perkusja) naprawdę są w stanie zachwycić. Wszystkie numery odbieram jako naprawdę ciekawe i chociaż może nie innowacyjne niczym nowy lek na raka, to jednak potrafią słuchacza przytrzymać przy sobie.
Bardzo ważna na "MoRbO" jest dynamika, która w tym przypadku zdaje się być głównym atutem krążka. Jest szybko, precyzyjnie i konkretnie. Nie ma żadnej słodyczy, przymilania się do słuchaczy. Muzycy wyłożyli kawę na ławę i druga strona barykady (fani, słuchacze, bądź przypadkowe osoby - wersja dowolna) musi się z tym bujać sama.
Paradoksem tego niewinnie niebieskiego krążka jest to, że pomimo drażniących mózg kompozycji, czy powiewającej w tle kakofonii i zgrzytu ten album MoRkObOt jest bardzo porządną dawką ciężkiego łojenia. Wszystko trzyma się kupy, nie ma ani baroku, ani ozdobników. Jest on na pewno wart bliższego poznania i przede wszystkim zainteresowania. Bo chociaż nie jest ani lekko, ani różowo, to dla entuzjastów konkretnego i bezkompromisowego grania na pewno będzie ciekawą propozycją.
Julia Kata

środa, 19 października 2011

At The Drive In - Relationships Of Command - 2000

music : post hardcore, alternative rock
Relationship of Command – trzeci i ostatni album studyjny zespołu At The Drive In wydany w roku 2000. Wydany został tuż przed rozpadem zespołu, któremu zapewnił międzynarodowy sukces.
Album pojawił się na miejscu 94 magazynie Guitar World (numer październikowy z 2006) na liście 100 najlepszych albumów gitarowych wszech czasów.
Przez Spin magazine umieszczony został na miejscu 83 na liście 100 Największych Albumów z lat 1985-2005.
Iggy Pop zaśpiewał drugi głos w utworze Rolodex Propaganda, oraz pojawił się w roli porywacza na wideoklipie do utworu "Enfilade".

Kozacki album. Doskonała mieszanka dynamiki ze spokojnymi melodyjnymi numerami. Nie mam co tu dużo pisać bo to dosyć znana pozycja. Po rozpadzie została nam Mars Volta, ale mimo wszystko szkoda że chłopaki się rozpadli bo jednak Mars Volta gra inną muzykę.

download

środa, 12 października 2011

Damon Albarn - Mali Music - 2002

music : world music, african folk, electronica

Damon Albarn (tak ten z Blur) nagrał płytę z muzykami z Mali. Ciężko opisać co dokładnie dzieje się na płycie jednym zdaniem. Znajdziemy tu nagrania typowo afrykańskie i to takie rootsowe. Przedziwny numer (pierwszy na płycie) z pianinem i elektroniką jak również niemalże imprezowy dj - ski Makelekele. Bardzo ciekawy, dobrze zrobiony album.

Turing Machine - Zwei - 2004

music : psychodelic rock

Trio z Nowego Jorku. Muza dosyć dziwna, bazująca na długich, powtarzanych sekwencjach granych jednak w dość szybkim tempie. Gitara ubrana w dealey, pulsujący bas i pędząca perkusja. Brak wokalu i tu chyba na plus bo nie wiem o czym i jak ktoś miałby tu śpiewać. Minus jest taki że momentami robi się nudnawo i monotonnie ale generalnie fajna pozycja

poniedziałek, 10 października 2011

Sweet Mother Logic - Sweet Mother Logic - 2009

music : psot rock, folk, experimental

Dzisiaj znalazłem i jestem dość oczarowany po pierwszym przesłuchaniu. Muza na początku skojarzyła mi się z Tortoise (przynajmniej jeśli idzie o melodie). Fragmenty są różne, niektóre typowo post rockowe, niektóre balladowe a inne dosyć pojechane. Duże instrumentarium. Sekcja, gitara, klawisz, trąbka smyczki sprawiają że nagrania są ładnie wypełnione (zwłaszcza te postowe). Bardzo ciekawa pozycja

wtorek, 27 września 2011

Elder - Dead Roots Stirring - 2011

music : psychodelic stoner

Zajebisty stoner! Super brzmienia, długie numery, przyzwoity wokal i niebanalna konstrukcja. Tyle

Dragontears - Tambourine Freak Machine - 2008

music : psychodelic rock

Świetna płyta dla fanów psychodeli. Muza bazuje (z wyjątkiem paru fragmentów) na prostej, piosenkowej gitarze akustycznej, klimatycznym wokalu (żywcem z lat 70) i masie przeróżnych przestrzennych wariacji na klawiszu i gitarze. Dopiero pod koniec cała produkcja zaskakuje bitem i sprawia że cała płyta staje się jeszcze bardziej zaskakująca. Pit bierz to bo to ci wejdzie jak złoto :)

download

poniedziałek, 26 września 2011

Nisennenmondai - Neji/Tori - 2008

music : noise rock, experimental

No to jak już jesteśmy przy Japończykach, to nie może zabraknąć Nisennenmondai - żeńskie trio. Muza raczej dla odpornych psychicznie. Taka to trochę krzyżówka wczesnych dokonań Sonic Youth z uwczesną jazdą typu Psyhic Paramount czy nawet Lightning Bolt. Długie, instrumentalne nagrania bazujące na jednym transowym motywie na basie i samurajskiej gitarze o brzmieniu oddawanego moczu na blachę :) polecam świrom !

piątek, 16 września 2011

Té - It Be The Thinking As 'the Song' Of Realistic Sound From The World Which Resounds - 2007

music : post rock, math rock

Japoński wynalazek udowodniający że za co tam się nie wezmą o jest dobre i dziwne. Sama muza bez wokalu (na szczęście), bazująca na prostych post rockowych patentach i miłych melodyjkach. Rewelacyjne (inna niż w post rocku) sekcja. Pulsujący bas i strzelający na werblu jak z karabinu pałker. Fajne świeże podejście do oklepanego tematu. Czirs

środa, 14 września 2011

Sungrazer - Mirador - 2011

music : stoner, psychodelic

Bardzo dobrze wyprodukowany drugi album zespołu. Muza bazuje na klasycznym stonerze, ma jednak duzo psychodelicznych dodatków. Czyli proste gitarowe riffy, kombinowane gary i mocny, czysty bas. Wszystko to przeplecione wariacjami na gitarze, ozdobionej czym się da. Bardzo fajny, używany tylko tam gdzie trzeba wokal, kojarzący się z seattelowską sceną. Dobry rockowy album kropka

środa, 31 sierpnia 2011

Hateful Abandon - Move - 2011

music : post-punk, cold wave, industrial

Bardzo dziwny, rewelacyjny jak dla mnie album. Zaczyna się transująco, psychodelicznie i spokojnie ale im dalej w las...Wokale przypominają najmroczniejsze wersje Bauhasu czy Joy Division. Muza niby również niewiele odpływa od tego klimatu, są tu jednak dużo mocniejsze gitary i więcej darcia mordy. Całość ma klimat mocno katastroficzny i brzmi jak nagrane w katakumbach lub jakimś innym średniowiecznym kościele. Mega polecam otwartym ludkom a Frota chyba zwariuje jak to usłyszy:)

poniedziałek, 29 sierpnia 2011

Causa Sui - Pewt'r Sessions 2 - 2011

music : psychodelic rock

Ekipa z Dani i ich trzy numerowy album. Kawałki długie, pojechane i rasowo psychodeliczne. Bardzo fajna kompozycja i aranż, lekko momentami jazzująca perkusja i fajne brzmieniowo rozwiązania. Jak zwykle przy tego typu produkcjach napiszę : rewolucji nie ma ale dobry przemyślany materiał :)

Mogwai - Earth Division - 2011 ep

music : post rock

Mogwaia przedstawiać nie będę bo nie ma po co. Szybko po płycie chłopaki epkę puścili. 4 numery z czego tylko jeden dość psychodeliczny i powiedzmy w klimacie ostatnich dokonań. Reszta to jakby muzyka filmowa czyli spokojnie z pianinem, smyczkami, a w jednym numerze nawet pojawia się wokal, od czego odwykłem. Fajne epka!

wtorek, 23 sierpnia 2011

Bridges to Dreams - Fall - 2010

music : post rock, psychodelic

Świetna płyta trio. Dwie gitary plus perkusja. 4 długie, spójne numery. Gitary obładowane niekończącą się ilością efektów i duże wyczucie rytmiczne. Fajne melodie i rewelacyjne brzmienie. Atmosfera rozkręca się z każdą minuta trwania płyty. Nie jest to może odkrywcza muza ale klimatu starczyło by na kilka innych albumów. Jedyny minus to momentami zbyt pompatyczne fragmenty zahaczające o rockową klasykę. Generalna ocena jednak musi być pozytywna. Link to spakowane wavy więc trochę waży ale to detal.

El Paramo - El Paramo - 2008

music : psychodelic stoner

Ekipa z Madrytu. Bardzo ciekawe, płynące długie numery. Cała płyta instrumentalna bazująca na stonerowych riffach z dużym jednak urozmaiceniem. Fajnie mijające się gitary i sekcja rytmiczna z bardzo dużym, jazzującym wręcz wyczuciem. Nie ma tu może wielkiego uderzenia ale płyta dosyć mocna

środa, 17 sierpnia 2011

Popol Vuh - In Den Gärten Pharaos - 1971

music : krautrock, ambent, psychodelic

Płyta z mojego archiwum X. Gorąco polecam najpierw zajarać czy coś. Dwu nagraniowy album który zabiera na wycieczkę w miejsca w które nie zawsze chcemy iść :) Info z wikipedi :

Popol Vuh - niemiecki krautrockowy zespół muzyczny, założony w 1969 przez Floriana Fricke, rozwiązany w 2002 po jego śmierci. Czołowi przedstawiciele rocka eksperymentalnego. Współpracownikami Floriana Fricke byli Daniel Fichelscher i Bob Eliscu. Grupa znana jest z soundtracków do filmów Wernera Herzoga (Aguirre, gniew boży, Zagadka Kaspara Hausera, Nosferatu, Fitzcarraldo). Nazwę zespołu zaczerpnięto od tytułu świętej księgi Indian Quiché, plemienia pokrewnego Majom.
W odróżnieniu od innych zespołów krautrockowych muzyka Popol Vuh była bardziej mistyczna, sakralna i medytacyjna. Fricke i jego muzycy inspirowali się przede wszystkim muzyką Tybetu, Afryki, a także kulturą prekolumbijską. Na początku większość utworów Popol Vuh była oparta na dźwięku, tworzonym przy użyciu syntezatorów Mooga. Pracując nad płytą "Hosianna Mantra" Fricke, stwierdził, że dźwięki generowane przy pomocy syntezatora działają niekorzystnie na duchową stronę człowieka i zrezygnował z urządzenia a następnie sprzedał je Klausowi Schulze. Kolejne albumy zdominowane są przez instrumenty akustyczne, partie chóralne, jednak czasami pojawiają się elektroniczne dźwięki np. na płycie "Messa di Orfeo", gdzie towarzyszy im szmer owadów.
Grupa zawiesiła działalność wkrótce po śmierci lidera (zmarł 29 grudnia 2001).

download

Sun Araw – Ancient Romans - 2011

music : psychodelic ambient, chilout

Płyta mocno płynąca. Nagrania bazują głównie na elektronicznym, zapętlonym podkładzie wokół którego szaleje sobie zphasingowana, zflangerowana gitara. Specyficzne dla brzmienia płyty są też klawisze w klimacie lat 70 które sprawiają że album jest ciekawy, bo przeciwstawiają się tu brzmienia różnych muzycznych epok

wtorek, 16 sierpnia 2011

Falarek - Falarek - 1996

music : rock, noise, industrial

Nie będę się rozpisywał - dla mnie klasyk. Wklejam małe info z wikipedi:

Początki grupy sięgają 1991 kiedy to trzech muzyków: perkusista Piotr "Fala" Falkowski (grający wówczas w Houk, wcześniej w Kulcie), basista Arkadiusz Antonowicz oraz gitarzysta Jarek "Smok" Smak (wówczas Post Regiment) nagrali taśmę demo w studiu Złota Skała Roberta Brylewskiego. Podczas sesji Brylewski został poproszony o zaśpiewanie w kilku utworach. Później do kwartetu dołączył grający na instrumentach klawiszowych Piotr "Samohut" Subotkiewicz (występujący wcześniej w grupach: Izrael, Kultura i Deuter). Już jako kwintet zespół, który przyjął nazwę Falarek Band (zestawienie pseudonimów założycieli: Fala i Arek) zaczął odbywać próby i od 1993 grać pojedyncze koncerty w klubach. W latach 1993–1995 muzycy nagrywali materiał na debiutancki album, który ukazał się dopiero w 1996 pt. Falarek (poprzedzał go minialbum + + + – zawierający 6 utworów, które później trafiły na album w nieco zmienionych wersjach)[1]. Po wydaniu albumu aktywność grupy zaczęła stopniowo zanikać. W 1999 roku ich utwór znalazł się na drugiej składance Jedna rasa – ludzka rasa, firmowanej przez Stowarzyszenie Nigdy Więcej[2].

Black Taj - Beyonder - 2008

music : rock

Poboczny projekt dwóch panów z Polvo. Wyraźnie słychać ich styl aczkolwiek nagrania mniej hałaśliwe i bardziej poukładane. Jest to w zasadzie płyta dla miłośników dobrych, klasycznych rockowych klimatów

środa, 10 sierpnia 2011

Barn Owl - Dyskografia

barn owl
bridge to the clouds
 From Our Mouths a Perpetual Light
the conjurer
ancestral star
shadowland
lost in the glare

music : ambient, psychodelic, shoegaze
 
Jako zadość uczynienie za fakt że nie byłem na koncercie na offie, a zespół jest genialny i w ramach przeprosin dla J wrzucam całą dyskografie tego jakże zdolnego duetu.



Polvo - In Prism - 2009

music : noise rock, indie, math

Dziś idę na łatwiznę. Recenzja Piotra Lewandowskiego ze strony popupmusic.pl :

„In Prism” to najbardziej dojrzały, kompozycyjnie i brzmieniowo zwarty album Polvo, w którym równocześnie jest wiele luzu i przestrzeni. Obfitujące w rytmiczne i stylistyczne wolty utwory są dość długie, ale zarazem cholernie spójne i wciągające, zaś jammy i instrumentalne pasaże zawsze prowadzą do właściwego celu. Co więcej, Polvo nigdy nie byli aż tak melodyjni, wokalista Ash Bowie śpiewa z nieznaną wcześniej pewnością, a mocne, dynamiczne momenty pozostają w złotej proporcji z chwilami niemal lirycznymi.
„In Prism” to płyta, którą mógł nagrać tylko zespół o korzeniach w latach 90-tych, ale brzmiąca bardzo współcześnie – selektywnie, głęboko i z rozmachem. Połączenie dojrzałości kompozycyjnej i wykonawczej z mocnym, przestrzennym brzmieniem, z nawiązką rekompensuje utraconą młodzieńczą desperację i surowe brzmienie Polvo sprzed lat piętnastu. „In Prism” nie deprecjonuje bynajmniej ich ówczesnych dokonań, ale wnosi nową jakość i wierzę, że otwiera nowy rozdział w historii grupy. Wspaniały powrót.

download

Jon Spencer Blues Explosion - Damage - 2004

music : alternative rock, blues, rock'n'roll

Recenzja z portalu screenagers.pl autorstwa Marcelego Frączka :

Blues muzyką dla wapniaków? Nic bardziej mylnego. Posłuchajcie nowej płyty Jona Spencera i jego Blues Explosion. Ta muzyka ma jaja. Ta muzyka eksploduje jak bomba z natychmiastowym zapłonem. Odkręćcie potencjometry na full. To będzie prawdziwa jazda bez trzymanki.
Kiedy zespół Jon Spencer Blues Explosion wydał pierwszą płytę zatytułowaną "Orange", krytycy - całkiem słusznie - piali na cześć jego lidera prawdziwe peany. Dawno nie było artysty, któryby z taką ekspresją grał piosenki oparte na sprawdzonych bluesowych patentach. Charyzmatycznego gitarzystę i wokalistę obdarzonego głosem sytuującym go gdzieś pomiędzy Mickiem Jaggerem a Lesem Claypoolem nazywano nawet nowym Hendrixem. Nieco na wyrost, bo Spencer nigdy nie był i nie będzie wirtuozem gitary. Nie można mu jednak odmówić osobowości scenicznej i tej iskry szaleństwa, która wyróżniała jego muzykę od innych produkcji lat 90. Niestety, po świetnym debiucie ("Brenda", gdzie jesteś?) przyszły lata cienkie i jałowe. Żadna z późniejszych płyt nie była już tak świeża i inspirująca. Aż do najnowszej. Zespół pod skróconą nazwą nagrał płytę przełomową. "Damage" to esencja stylu JSBE i energia, jakiej dawno nie słyszeliśmy.
"Panie i panowie, to nie jest diabelska muzyka, a my nie jesteśmy na usługach diabła" - zapewnia Jon Spencer w "Help These Blues". Czyżby? Już pierwszy numer zwiastuje prawdziwie diabelskie trzęsienie ziemi. Ciężki riff, przesterowany bas i perkusja, która wpada w szaleńczy technotrans - to robi wrażenie. Ten ekscentryczny początek nie przeszkadza jednak zagrać zespołowi niby podrasowani Stonesi już w drugim utworze. Podobny luz ma również "Crunchy", chyba najbardziej radiowa kompozycja na płycie. Z kolei "Hot Gossip", ciężki i rytmiczny, przypomina najlepsze numery Rage Against The Machine. Spencerowi towarzyszy w nim Chuck D z Public Enemy. Wątek odjazdowy kontynuuje "Mars, Arizona" - brutalnie przesterowane gitary i głębokie tąpnięcia basu dosłownie wgniatają w ziemię. To, co tu wyprawiają ci faceci zakrawa na bluźnierstwo: połączenie dewastujących garażowych riffów i krzykliwego wokalu z klasyczną bluesową solówką i kosmicznymi efektami syntezatorów poraża i obezwładnia. W "Fed Up And Low Down" jest jeszcze ciekawiej. Sample i skrecze w wykonaniu DJ Shadowa (nie wierzycie?) i punkowa jazda w refrenach - a wszystko kończy się totalną dźwiękową demolką! Żeby nie było, że Blues Explosion w ogóle nie gra bluesa. Ależ tak, drodzy państwo. Co powiecie na "You Been My Baby" w stylu najlepszych ballad ZZ Top? Albo na "Rattilling", stylizowany na klimaty Los Lobos, w którym mamy przegląd chyba wszystkich możliwych studyjnych sztuczek związanych z przetwarzaniem głosu. Z ciekawostek warto zauważyć instrumentalny "Rivals" z ciekawymi partiami trąbki i saksofonu oraz mocno psychodeliczny "Spoiled" . Wymieniłem prawie wszystkie piosenki, bo też płyta jest bardzo równa, nie ma na niej żadnych knotów. Tworzy spójną, dobrze przemyślaną całość, której nie sposób "ulepszyć" na własną rękę.
Co można napisać w podsumowaniu takiej dziarskiej, rockandrollowej płyty, nie używając przy tym słów powszechnie uważanych za niecenzuralne? Że jest zaje...fajna? Że udowadnia, że rock nie tylko nie umarł, ale trzyma się świetnie (pewnie dzięki dużym ilościom piwa, chipsów i różnych ziół... ziółek)? Że niewiele pojawiło się ostatnio płyt, które tak jak "Damage" dają kopa na cały dzień? Sami wybierzcie odpowiedź.

Meshuggah - obZen - 2008

music : progressive metal

Okładka nie w całości, wiem ale czas goni. Album bardziej prosty niż dotychczasowe dokonania Szwedów, ale nadal ma siłę znaną z poprzednich krążków. Zajebiste brzmienia, przede wszystkim basu, pełen kop energetyczny i to co mi się najbardziej podoba równy jak metronom, szybki jak karabin i pomysłowy jak dobromir perkusista. Fani nakurwianki się nie zawiodą - pewnik :)

download

Low - C'mon - 2011

 music : slow core, indie

Nie do końca wiem jak scharakteryzować muzykę grupy Low dwoma słowami, stąd dziwny opis muzy. Na pewno jest to klimatyczne spokojne granie, pełne ładnych melodii i przepełnione emocjami na wskroś. Świetne wokale, dosyć proste konstrukcje i duża ilość ciepłych dźwięków. Polecam na smętne dzionki pod kocyk i do herbatki :)

Blindead - Affliction XXIX II MXMVI - 2010


music : atmospheric sludge metal

Lokalne składy trzeba promować, zwłaszcza te zajebiste. Jako że jestem po Offie dziś zasypię bloga kapelami które na nim grały i to grały dobrze. Zaczynam zgodnie z line upem. Nie będę się silił na opisy i posłużę się wikipedią:

Affliction XXIX II MXMVI – trzeci album studyjny polskiej grupy muzycznej Blindead. Wydawnictwo ukazało się 26 listopada 2010 roku w Polsce nakładem wytwórni muzycznej Mystic Production[3]. Do płyty zostało dołączone opowiadanie Piotra Kofty, nawiązujące do tekstów[4].
Oprawę graficzną przygotowała Katarzyna Sójka[4]. Nagrania zostały zarejestrowane w gdyńskim studiu Sounds Great Promotion we współpracy z Kubą Mańkowskim[5]. Prace nad płytą zostały udokumentowane krótkimi filmami które zostały opublikowane na oficjalnym profilu YouTube formacji. W plebiscycie "płyta roku 2010" według czytelników wortalu rockmetal.pl album zajął 3. miejsce[6].

download

środa, 3 sierpnia 2011

Riding Pânico - Lady Cobra - 2008

music : post rock, post metal

Ekipa z Portugalii nie rewolucjonizuje ale nagrała bardzo, bardzo dobry post-rockowo-metalowy album. Naturalnie brak wokalu, naturalnie delyea od zajebu, wiadomo że strój niższy, a to co napisałem gatunkowo to dokładnie tak, czyli w połowie drogi między post rockiem a post metalem. Nie za mocno, ale też bez nudnawych już fragmentów typu pitu pitu. Mnie bardzo pozytywnie zaskoczył ten album, coś dla fanów Pelicana, Tesy czy Red Sparowes.

Witch Hats - Celluloid Soul - 2008

music : post punk, noise, indie

Wiem że wielu zaskoczyć mogą wypisane przeze mnie gatunki ale trochę tak to brzmi. Melodyjne numery, bazujące na basie przeplatają się całą masą skrzeczących, noisowych gitar. Wszystko to ubarwione wokalem na zmianę pana i pani. Fajne, proste, klimatyczne granie z ciekawymi brzmieniami. Dodatkowo pochodzą z Australii na co po surowości płyty raczej bym nie wpadł.

środa, 27 lipca 2011

Goon Moon - Licker's Last Leg - 2007

music : rock, electronic rock, alternative

Powiem od siebie że jest to zaskakująco dobra płyta której nie znałem. A reszta :)

Reszta żywcem wycięte z wikipedi wiec jak ktoś chce po edytować to proszę : 
Goon Moon to amerykański zespół utworzony przez Jeordiego White'a (znango także jako Twiggy Ramirez z zespołu Marilyn Manson) i Chrisa Gossa. Zespół wydał dwie płyty: I Got a Brand New Egg Layin' Machine oraz longplay Licker's Last Leg[1]. Album zawiera kolaborcje z takimi artytami jak Josh Homme, Josh Freese[2], czy Dave Catching.

Jeordie i Chris spotkali się wkrótce po odejściu White'a z Marilyn Manson, natrafiając na siebie na Coachella Festival w 2004 r. W 2005 zaczęli współpracować, wymieniając się pierwszymi samplami. W ten sposób powstała EP I Got A Brand New Egg Layin' Machine. Zawarła ona dźwięki od psychodeliki stylu lat 60. do beztroskich, folkowych ballad. Podczas gdy możnabyłoby z łatwością zrzucić Goon Moon do rangi przypisu u dołu strony, wiedząc, że Chris i Jeordie sprzedali po ponad 15 milionów płyt w poprzedniej dekadzie, oboje wzięli nowe przedsięwzięcie całkiem poważnie. "Ta niepowtarzalna współpraca nie jest tylko chwilowym pobocznym projektem dwóch znudzonych hipsterów z L.A.", tłumaczy Goss. "Byłem wychowywany na rock and rollowych płytach, które zabrały umysł i ciało na ukochane podróże, a Jeordie i ja chcieliśmy kontynuować tradycję sztuki oraz innowację muzyki jak Kraftwerk, Warhol, Bowie i Mahavishnu. To nie jest coś, co bierzemy przypadkowo, widzimy to jak naszą ODPOWIEDZIALNOŚĆ do szukania nowej muzyki". Ta miłość do eksperymentowania i zamazywania granic jest na pierwszy rzut oka widoczna na obecnym wydaniu Licker's Last Leg, inspirowana przez ruch "nowa dziwna Ameryka", którego pioniermai byli artyści tacy jak Devendra Banhart i Joanna Newsom.
Gościnne występy w Goon Moon obejmują tkich artystów jak Zach Hill (Hella, Team Sleep), Josh Homme (Queens of the Stone Age), Dave Catching (Eagles of Death Metal), Josh Freese (A Perfect Circle, Nine Inch Nails, The Vandals), Whitey Kirst (Iggy Pop) i Pete Perdichizzi (The Flys). Duet stał się pełnym zespołem wraz z dojściem Freda Sablana oraz Davida Hendersona.

Sahara Surfers - Spacetrip On A Paper Plane - 2010

music : stoner, alternative rock

Dochodzę do wniosku że jak coś ma surfers w nazwie i jest z Austrii, to musi być dobre. Bardzo fajna debiutancka płyta. Największym jej atutem, pomijając fajną stonerową jazdę, z ciekawym podziałem i klasycznym, w tym przypadku brzmieniem jest bez wątpienia damski, niski, śpiewany wokal. Tak jak w poprzednim poście, nie jest to jakaś genialna płyta, ale ma w sobie coś co mi się bardzo podoba i co karze mi do niej wracać.