wtorek, 14 sierpnia 2012

You Slut! - Madium Bastard - 2012

music: math rock

Bardzo fajna, szybka i energetyczna płyta. Dominującym gatunkiem jest tu math rock ale nie brakuję wręcz punkowych momentów. Krótkie utwory, mocno kombinowany aranż, bardzo dobry perkusista, który jest warunkiem koniecznym grania takiej muzyki. Album z kategorii pobudzaczy porannych. Mi lajk it!

Tortoise - TNT - 1998

music: post-rock, jazz, experimantal

To jest taka płyta, której jak się nie ma, to się nie jest szanowanym :). Jak dla mnie najlepsza produkcja Tortoisów. Album spokojny, klimatyczny, ciepły i bardzo fajnie wykręcony rytmicznie i melodycznie. Absolutna klasyka.

wtorek, 24 lipca 2012

Swans - The Seer - 2012

music: experimental rock

Nowa płyta Swansów i to od razu podwójna. Po pierwszym przesłuchaniu jestem pod mega wrażeniem. Czuć tu starych Swansów więc wierni fani na pewno będą zadowoleni. Nowością jest jednak dużo więcej kombinacji aranżacyjnych. Już teraz wiem że ta płyta będzie jedną z najlepszych w tym roku, o ile nie najlepszą. Jak dla mnie MUST HAVE!!!

wtorek, 17 lipca 2012

Pharaoh Overlord - Lunar Jetman - 2012

music: psychodelic rock, trans rock

Absolutnie przekozacka płyta. 5 utworów z których najdłuższy to niespełna 30 minutowy odjazd na drugą stronę. Pharaoh Overlord to chyba jedyny zespół jaki znam, który potrafi jeden riff grać w nieskończoność nie wywołując ani krzty nudy. Świetne długie konstrukcje, niesamowity klimat i rewelacyjne brzmienia. Przez bardzo długi czas nie zniknie to z odtwarzacza. Pozycja obowiązkowa dla fanów gitarowej psychodeli nie polegającej na solo gitarowym typu never endig story.

Sons of Otis - Seismic - 2012

music: stoner, sludge

Nowa płyta Sons Of Otis. Klasyka w swoim gatunku. Stonerowe lżejsze riffy przeplatana ze sludgową miażdżycą. Fajne, niskie brzmienia i dobre aranże. Lubisz stoner to pożresz płytkę od pierwszego słuchania. enter

czwartek, 21 czerwca 2012

Broken Betty - ep, The Sorry Eye, Original Features - 2009, 2011, 2012

music: stoner, grunge

No dobra. Dostałem parę maili, albo nawet więcej niż parę z pretensjami, że mało polskiej muzy wrzucam. No to uwaga teraz jadę z koksem. Do końca miesiąca na moim blogu znajdzie się 20 polskich zespołów :). 

Zaczynam od Broken Betty, nie dlatego że to równi goście i się znamy i parę głębszych poszło i że to Gdynia moje miasto i że Dziablas ładnie wygląda w damskiej peruce, udając Kim Gordon ale dlatego że wczoraj ukazała się Ich nowa epka, której nie mogę przestać słuchać (bez kitu). No dobra ale po kolei. Broken Betty to klasyczne trio pod tytułem gitara, bas, perkusja. W 2009 r. wypuścili pierwszą epkę którą z bomby mnie kupili. Największym atutem chłopaków jest otwartość na różne formy, czyli nie ma że naparzamy stonera i tyle. Każdy znajdzie tu kawałek jakiegoś gatunku, od hard rocka, przez grunge, stoner, aż do metalowych czy wręcz sludgowych wędrówek. Nie będę się tu pierdolił w jakieś tam rozkładanie poszczególnych numerów na czynniki pierwsze i opowiadał jakiś pierdół typu: przy tym nagraniu zapominam o świecie i odpływam w bezkres nicości bo nie o to kaman. Krótko więc: Pozycja obowiązkowa dla wszystkich ludzi lubiących porządne, mocne granie na bardzo dobrym poziomie. Enter

poniedziałek, 4 czerwca 2012

A Place to Bury Strangers - Worship 2012

music : post punk, noise

Chyba nie muszę pisać jak się jaram. Nowy album i szkoda czasu na jakieś tam recenzje. Bierz to i słuchaj człowieku!

środa, 23 maja 2012

Marriages - Kitsune - 2012

music: post rock, post metal

Trzech członków Red Sparowes w nowym projekcie. Muzycznie, w teorii niby różnicy nie ma, bo poruszają się tu po tych samych ścieżkach co Sparows. W praktyce natomiast cała płyta jest dużo bardziej nastrojowa i klimatyczna. Nagraniom dużo bliżej do formy piosenkowej i są dużo bardziej skomplikowane.Spory atutem jest również wokal, który z reguły mnie drażni w tego typu składach, ale na tej płycie świetnie uwypukla atmosferę. Zaskakująco dobra jak dla mnie pozycja. Czek it

środa, 16 maja 2012

Brujas del Sol - Moonliner Vol. 1, Vol.2 - 2012


music: psychodelic rock, stoner

Dwie krótkie, dwu nagraniowe epki składające się razem na bardzo przyzwoitą płytę. Nie jest to muzyka odkrywcza, wręcz wtórna, ale bardzo dobrze skomponowana, na dodatek rewelacyjna brzmieniowo (zwłaszcza gitara). Przeplata się tu dużo psychodelicznych, przestrzennych dźwięków, z wręcz surf rockowymi riffami. Wokal, jak już jest, to sporadycznie, co w przypadku tego gatunku działa na plus, a jeżeli już się pojawia to jest całkiem, całkiem. Generalnie płytka całkiem git. Enter

wtorek, 15 maja 2012

Maps And Atlases - Beware and be Grateful - 2012

music: math, alternative rock, indie

Druga pełna płyta składu z Chicago. Dla kogoś kto nie zna zespołu najlepszą podpowiedzią na to, co to za muzyka, będzie nazwa Tv On The Radio. Pozytywne numery, świetnie zaśpiewane, pulsujący bas, rytmika prawie imprezowa, a do tego dużo przestrzeni. Pierwsza od dawna płyta z tego typu materiałem od której nie mogę się uwolnić. Zdecydowanie rispekta!



piątek, 11 maja 2012

Woodsman - Rare Forms - 2011


music: psychodelic, shoegaze

Bardzo fajnie zakręcona płyta. Mega spójna tematycznie, tworząca świetną całość. Muzyka raczej transująca, od klimatów gitarowo ambientowych, post rockowych, przez afrykańskie rytmy do rockowej konwencji i elementów elektroniki. Ja nie mogę przestać jej słuchać. Pit i Paweł jak nie znacie to bierzcie :)

wtorek, 24 kwietnia 2012

Sweep the Leg Johnny - Going Down Swingin - 2002

music: math-rock, post-rock

Trochę starsza płyta, przedostatnia w dorobku, nieistniejącego już chicagowskiego składu Sweep the Leg Johnny. Klasyka w swoim gatunku czyli fajne, połamane, matematyczne granie. Dużym atutem jest tu jednak obecność saksofonu, który sprawia że muzyka brzmi dużo ciekawiej. Nie cała jednak płyt pędzi, są na niej również momenty spokojniejsze i przestrzenne. Zawsze z miłą chęcią wracam do tej pozycji. Enter

wtorek, 17 kwietnia 2012

Poem Rocket - Psychogeography - 2000

music: art rock, noise rock

A tu coś ze staroci szeroko pominiętych, a nad wyraz dobrych. Recka z onetu trochę przejaskrawiona ale dość trafna.

Nic nie zapowiadało, że piątek 15 grudnia 2000 roku będzie dla mnie dniem różniącym się czymkolwiek od innych dni końca drugiego tysiąclecia. Wypełniałem codzienne obowiązki, kiedy do moich rąk trafiła płyta praktycznie nieznanej mi wcześniej nowojorskiej formacji Poem Rocket. Założyłem na uszy słuchawki i doznałem olśnienia - to, co usłyszałem sprawiło, że ponure popołudnie nabrało wyjątkowo pięknych barw.

"To nowy trend. Żyjące kokony. Ruchome miasto. Sterowiec. Optymistyczne spojrzenie na przyszłość, w której każdy posiada niezwykłą sile. Jest tutaj także mitologia wielkiego amerykańskiego miasta" - słowa te widnieją na okładce albumu "Psychogeography" i wiele mówią o jego zawartości. To przepiękna poetycka opowieść o podróżowaniu z balastem wcześniejszych doświadczeń, które w nowych miejscach nabierają nowych znaczeń. Trudno o tym tak po prostu pisać - trzeba poczuć klimat dzieła i pozwolić się nim zauroczyć.

Od strony muzycznej mamy natomiast do czynienia z niezwykle twórczym przetworzeniem nowojorskiej tradycji gitarowego hałasu. Słychać na krążku zarówno echa dokonać "klasyków" tego nurtu, na czele z grupami Live Skull i Sonic Youth, jak i współczesnych przedstawicieli tego tej szkoły grania - z kapelą Blonde Redhead na czele. Trio Poem Rocket nie egzystuje bynajmniej w cieniu żadnego z tych zespołów, lecz - korzystając z ich dorobku - kieruje estetykę noise rocka na całkiem nowe tory. Momentami muzyka bandu brzmi ostro i agresywnie (jak w utworach "Appeal To Imagination" i "Reurbanization The Space"), momentami łagodnie i eteryczne, zaś kończąca longplay kompozycja "Intermission" to folkowa piosenka, zupełnie nieprzystająca do reszty materiału.
Identycznie jak w przypadku tekstów, należy poczuć klimat tych dźwięków aby dotrzeć do ich sedna. I zaręczam, że jeśli ktoś lubi tego typu granie, pokocha "Psychogeography" od pierwszego przesłuchania

download

Pop. 1280 - The Horror - 2012

music: post punk, noise rock

Wróciłem i obiecuję nowości ale zajętym człowiekiem jestem więc nieregularne. Na dzień dobry nówka sztuka z recenzją z screenagers.pl

Co może grać czteroosobowy zespół pieśni i tańca z Brooklynu, który swoją nazwę zawdzięcza przewrotnej powieści kryminalnej Jima Thompsona, zaś utwory wypełnia treścią niepokojącą, niemal z głębi trzewi, jednocześnie futurystyczną i surrealistyczną, choć nieco oślizgłą? Jeśli odpowiedź brzmiała „noise-rock”, to trafiliście, ale nagrody nie dostaniecie, bo to zły świat i zmierza ku jeszcze gorszemu, o czym na każdym kroku przekonują nas członkowie Pop. 1280.

Nowojorczycy postawili na bezwzględny hałas i dysonansową aurę przenikającą niemal każdy utwór. Wypchnięta na pierwszy plan, kłująca w uszy wysokimi tonami gitara przywodzi na myśl skojarzenia z pierwszymi płytami Sonic Youth (powiedzmy do „Bad Moon Rising” włącznie). Cieszy zabawa dźwiękiem i fakturowość brzmienia – cechy szczególnie cenne w czasach dominacji płaczliwego rocka, wykastrowanego z rebelianckiej buńczuczności i transgresyjnej siły. Do tego dodajmy siłę napędową w postaci postpunkowo-nowofalowej sekcji rytmicznej i mamy odpowiedni zestaw cech, mogących podnieść poziom adrenaliny miłośnikom garażowej alternatywy z lat 80. i 90. W kawałku „Cyclotron”, który jest moim osobistym faworytem na tej płycie, momentami słychać nawet wpływy wczesnego Swans (proste, elementarne wręcz, dudnienie bębnów i to charakterystyczne wydłużanie kolejnych sylab przez wokalistę, bliskie manierze Giry, choć oczywiście głos zupełnie inny). Z kolei przestrzenna gitara w „Hang’em High” przypomina mi wyśmienite „Shotgun Wedding” duetu Lydia Lunch i Rowland S. Howard (z przerwą na momenty, w których przed słuchaczem wyrasta ściana sprzęgów). Skoro już padło nazwisko Lydii Lunch, to trzeba dodać, że uroczy bałagan, jaki panuje na tej płycie, momentami może się kojarzyć z klasykami sceny no-wave, którym patronowała za młodu ta urocza wokalistka, z tą różnicą, że muzyka Pop. 1280 jest znacznie bardziej poukładana. Album zamyka wyśmienity „Crime Time”, w którym po raz kolejny wyraźnie odzywają się post-punkowe echa, ze szczególnym wskazaniem na Bauhaus (zwróćcie uwagę na rytm!).

Po tej wyliczance wpływów należy uczciwie przyznać, że temu zespołowi brakuje większej dozy własnej tożsamości. To rzecz, którą bezwzględnie będą musieli w przyszłości wypracować. Mają jeszcze czas, więc warto ich tym razem obdarzyć kredytem zaufania. Póki co dorzucam Pop. 1280 do uprzywilejowanej grupki współczesnych kapel, hołdujących starej szkole jazgotliwego grania, obok np. Daughters i Scul Hazzards, które przywracają wiarę w to, że dobry czas na takie dźwięki nie skończył się w pierwszej połowie lat 90. i być może kiedyś jeszcze doświadczymy równie bogatej oferty muzycznej z tej szufladki.

Paweł Jagiełło (5 marca 2012)

download

poniedziałek, 6 lutego 2012

A Place to Bury Strangers - Onwards to the Wall EP - 2012

music : noise rock, shoegaze, post punk

Opisy zbędne. U chłopaków bez zmian, szkoda że tylko epka, ale ogień jest!! 

Papir - Stundum - 2011

music : psychodelic rock

Trio z Kopenhagi, które funkcjonuje pod różnymi nazwami już od dłuższego czasu, co świetnie słychać na tej płycie. Stundum to klasyka psychodelicznego rocka. Długie numery, przestrzenne brzmienia i brak wokalu, ciekawe zabiegi aranżacyjne ale przede wszystkim bardzo solidny, spójny materiał. Z reguły piszę o takich płytach że to nie rewolucja, ale świetna kontynuacja wymyślonego dawno temu patentu na granie. Dla mnie bomba.

środa, 18 stycznia 2012

White Hills - White Hills - 2010

music : space rock, psychodelic rock

Płyta klasyka swojego gatunku. Cała masa przestrzeni gitarowej i klawiszowej, niekończące się solówki i grana z konsekwencją, do usranej śmierci sekcja. Przyzwoity wokal który jest jednak jedynie dodatkiem do muzy. Krążek który może wbić w fotel jak się wsłuchasz lub przelecieć absolutnie obojętnie jak leci w tle. Bardzo fajna pozycja.

poniedziałek, 16 stycznia 2012

Russian Circles - Empros - 2011

music : post metal, post hardcore

Przedstawiać nie trzeba. Russian Circles ze swoją nową płytą. Jako że koncert Warszawie już niebawem warto zapoznać się z materiałem (a Ich koncerty dają radę na maxa). Płyta momentami mocniejsza od poprzedniczki, momentami słabsza ale jedno się nie zmienia : klimat na 6+, brzmienie na 6+, umiejętności na 6+ i jedno tylko zastrzeżenie, gdyby cała płyta była tak dobra jak pierwszy numer 309, to mówiłbym o najlepszej płycie zeszłego roku, a tak to jest "tylko" w czołówce. ENJOY

wtorek, 10 stycznia 2012

Japandroids - Post Nothing - 2009

music : post hardcore

Muza jak w tytule płyty :). Nic dodać nic ująć. Głośno, melodyjnie i po amerykańsku! Dobry kop energetyczny

poniedziałek, 9 stycznia 2012

Ceremony -Disappear - 2007

music : noise pop, shoegaze, cold wave

No ameryki to chłopcy nie odkryli, ale i tak warto chwilę poświęcić tej płycie. Długie, hałaśliwe, romantyczne piosenki. Jest tu dużo gitarowych przestrzeni i ostrych jak żyleta chorusów, jest prosty śpiewany wokal typu Gahan z Depechów. W sumie jest to typowy głośniejszy shoegaze, tyle że nowoczesny. Sporo numerów ma bicik zamiast garów i produkcja nie najgorsza. Gwiazdek nie będę  rozdawał bo jeszcze trochę muszę to potrawić.

poniedziałek, 2 stycznia 2012

Autolux - Transit Transit - 2010

music : alternative rock, shoegaze

Bardzo fajny klimatyczny album. Coś, co na pewno spodoba się fanom łagodnego i mrocznego Sonic Youth, Blonde Redhead czy Can. Znajdziemy tu nie tylko gitary, ale również trochę bitów. Płyta nie jest ciężka, ale zdecydowanie nie wesoła. Przyzwoite wokale, niezłe brzmienia, dobry aranż składają się na bardzo przyzwoity krążek.

Wild Orchid Children - The Wild Orchid Children Are Alexander Supertramp - 2010

music : psychodelic rock

Bardzo ciekawa i zaskakująca pozycja. Jak pierwszy raz to usłyszałem pomyślałem o Mars Volcie a wokalnie nawet o Beastie Boys. Muzyka mocno zakorzeniona brzmieniowo w latach 70. Dosyć proste i schematyczne konstrukcję numerów, co nie przeszkadza absolutnie w odbiorze. Dużo szalonych gitar i psychodelicznych solówek na klawiszu w długich numerach (jest nawet 18 minutowy). To co jednak wyróżnia tą płytę od wspomnianych lat 70 to pogibana rytmika i wokal. Mi wchodzi jak złoto :)